Zadzwonił na policję i poinformował, że idzie się powiesić, a następnie wyłączył telefon. W porę znaleźli go funkcjonariusze.

 

- Wczorajszą nocną służbę brodnickich dyżurnych zakłócił telefon alarmowy, którego sygnał rozległ się krótko po godzinie 22.00 - informuje Agnieszka Łukaszewska z KPP w Brodnicy. - Dyżurny, który odebrał słuchawkę usłyszał w niej zdenerwowany głos mężczyzny, który poinformował policjanta, że idzie się powiesić. Po tym komunikacie telefon zamilkł. Ponowne próby skontaktowania się z właścicielem numeru telefonu nie przyniosły pozytywnego skutku. Telefon był wyłączony. Rozgorzała się walka z czasem. Dyżurny brodnickiej komendy asp. Marek Dębski i jego zastępca sierż. sztab. Wojciech Panek nie dawali za wygraną. Skontaktowali się ze swoimi kolegami z komendy wojewódzkiej, którzy pomogli w ustaleniu, z kim mężczyzna kontaktował się jeszcze z tego telefonu. Funkcjonariusze do wyeliminowania mieli kilkanaście numerów. Po kolei zaczęli dzwonić pod numery telefonów, z nadzieją że odbierze ktoś, kto zna numer telefonu zdesperowanego mężczyzny. Przy którejś z kolei próbie udało się dodzwonić do kobiety, która - jak się okazało - była spokrwniona z mężczyzną. Wskazała obecne miejsce zamieszkania mężczyzny, a dyżurni natychmiast wysłali tam patrol policjantów.

Jak informuje oficer prasowy brodnickiej komendy, funkcjonariusze, którzy dotarli pod wskazany adres słyszeli, że ktoś jest w środku, jednak nikt nie reagował. Funkcjonariusze zapukali do mieszkania piętro wyżej. Jak się okazało, w tym mieszkaniu, znajdował się syn właścicielki mieszkania do którego próbowali się dostać policjanci. Mężczyzna otworzył mieszkanie matki, w którym znajdował się desperat.

- Mężczyzna przyznał się, że chciał popełnić samobójstwo i że to on telefonował do policjantów. Jak się okazało, mężczyzna miał już za sobą nieudane próby samobójcze. 46-letni desperat trafił pod opiekę specjalistów - informuje mł.asp. Agnieszka Łukaszewska.

fot. sxc.hu

{jcomments on}

 

 

 

Powered by JS Network Solutions