Dziś Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego, który został ustanowiony przez UNESCO 14 lat temu. Co sądzicie o obecnej mowie? Czy nadal posługujemy się polszczyzną? Co Was denerwuje, a o co dbacie w rozmowie z innymi?

 

Przy tej okazji, postanowiliśmy przeprowadzić sondę na temat współczesnego języka polskiego.

Agnieszka Grafka z Brodnicy

- Uważam, że nasza mowa nie zanika, ale pojawia się w niej coraz więcej obcojęzycznych zwrotów.  Jeśli chodzi o pismo, to zwracam szczególną uwagę na błędy językowe. Nie znoszę często używanego zwrotu „W gazecie pisze…”, który powinien poprawnie brzmieć „Jest napisane w gazecie.”  Kiedy dorosły mówi niepoprawnie to raczej nie strofuje go, ale swoje dzieci staram się upominać.

Kamil Piotrowski z Osieka

- Nie potrafię zaakceptować jak ktoś mówi „włancza”, czyli używa właściwie słowa którego nie ma. Czy tak trudno przyswoić, że coś włączamy lub wyłączamy? Staram się, aby mój język był jak najbardziej poprawny, ale wiadomo, różnie bywa. Nie umiem wyzbyć się słowa „generalnie”, które bardzo często używam w rozmowach.

Aleksandra Karpińska z Wielkiego Głęboczka

- Trzeba sobie zdawać sprawę, że mowa polska w rzeczywistości zanika.  Frustrujące jest to, że posługiwanie się językiem polskim przynosiło naszym przodkom dumę, natomiast nasze pokolenie i pokolenie naszych dzieci nie przywiązuje już wagi do korzeni.  Przede wszystkim zastępujemy piękne polskie wyrazy słowami angielskimi. Wydaje mi się, że czasem po prostu wtrącamy je nieświadomie.  Nie cierpię wulgaryzmów, których w naszej mowie jest pod dostatkiem. Słownictwo spod budki z piwem towarzyszy nawet pięknej i eleganckiej kobiecie. Martwi mnie, że starsze pokolenie używa słów zaczerpniętych od młodych, tak jakby chciało się przypodobać, odmłodzić się. Mam namyśli słowa takie jak: "nara", "spoko", "wporzo", „pozdro”, etc. Smutny to obraz, bo sami ustawiamy się w szeregu osób o niskiej kulturze!

Agnieszka Panek z Brodnicy

- Może mowa ojczysta nie zanika, ale jest wzbogacana o obcojęzyczne słówka, o różne gwary - i te regionalne i podwórkowe.   Niestety prawdą jest,  że masa ludzi ma duże braki w słownictwie i próbuje je swój zasób słów uzupełnić tak zwaną "łaciną". To mnie bardzo irytuje, bo uważam, że mamy piękny i nie są nam potrzebne obce wyrażenia. Ja czasem używam wyrażenia „ja pierniczę”, ale myślę, że jest to mniej drażniące niż  wstawianie przez mojego znajomego co i rusz słowa „co”.

A Wy co myślicie? Macie jakieś charakterystyczne dla Was powiedzenia, wtrącenia? Co Was denerwuje u innych? Jakich zasad w języku polskim nie potraficie zapamiętać? Piszcie śmiało. Czekamy na Wasze komentarze.

fot.. sxc.hu

{jcomments on}

 

Powered by JS Network Solutions