Kasjerka  z brodnickiego magistratu  w 2012 roku zdefraudowała 86 tysięcy złotych.  Z pewnością to nie ostateczna kwota.


- Osoba odpowiedzialna za prowadzenie kasy została 28 stycznia zwolniona dyscyplinarnie – informuje Jarosław Radacz, włodarz miasta. - Natomiast osoba, która bezpośrednio nadzorowała pracę została zawieszona w swoich obowiązkach na okres 3 miesięcy. Oczywiście zdarzenie zostało zgłoszone do prokuratury. 

O jaką kwotę pracownica „uszczupliła” budżet miejski w ciągu ostatnich pięciu lat jeszcze nie wiadomo, trwa kontrola.

- Kontrola roku 2012 wykazała, iż  przywłaszczona kwota w stosunku do wpłat wykonywanych w kasie nr 1 była równowartością 3 % obrotu kasowego – informuje Edyta Ratkowska, skarbnik brodnickiego magistratu.

Jak relacjonuje Jarosław Radacz, burmistrz Brodnicy, do ujawnienia zdarzenia doszło 18 stycznia tego roku.  Wtedy też, problem ten został ujawniony i natychmiast została powołana komisja  mająca na celu wyjaśnienia tego precedensu.

-Obecnie mamy skontrolowany rok 2012 i z oświadczenia komisji wynika, że w roku ubiegłym zostało przywłaszczone 86 tysięcy złotych – informuje Jarosław Radacz, burmistrz Brodnicy. –Kontrola oczywiście trawa nadal. Zostaną sprawdzone jeszcze  pozostałe lata, a dokładniej, do 5 lat wstecz.

Burmistrz Brodnicy oraz pracownicy Urzędu Miejskiego nie kryją zaskoczenia, zważywszy na to, iż oszustwa dokonała pracownica z ponad dwudziestoletnim stażem pracy,  do której – jak mówił Jarosław Radacz – nie było nigdy jakichkolwiek zastrzeżeń.

- Mogę tylko w tej sprawie powiedzieć, że oficjalne dokumenty nam przedstawiane były prawidłowe. Inwentaryzacje kasy, czy to cząstkowa czy roczna, się zgadzały. Także podczas odprowadzania pieniędzy do banków nigdy nie wykazano niedoborów czy nadwyżek.  Wszystkie więc dokumenty ogólne, które mogły świadczyć o jakiś nieprawidłowościach nie wskazywały na to. Także raporty cząstkowe nie wskazywały żadnych nadużyć.

Jak relacjonuje Edyta Ratkowska, skarbnik Urzędu Miejskiego, ostatnia kontrola  przeprowadzona w 2009 roku nie wykazała żadnych nieprawidłowości w zakresie gospodarki finansowej.

Swych obaw nie kryją mieszkańcy miasta, a w szczególności ci, którzy w ostatnich miesiącach czy latach dokonywali wpłat w siedzibie Urzędu Miasta. Burmistrz deklaruje, iż ta sytuacja nie będzie rzutować na podatników.

- Żaden z mieszkańców nie będzie poszkodowany. Uszczerbek, który powstał jest stratą budżetu miasta, więc wszyscy ci podatnicy, którzy wpłacali pieniądze z tytułu należności mogą być spokojni – zapewnia włodarz miasta.

W ciągu najbliższych tygodni okaże się jaka kwota została zdefraudowana.  Obecnie trwa kontrola. Sprawą zajmuje się prokuratura.


Niebawem więcej szczegółów.

{jcomments on}

 

 

Powered by JS Network Solutions